czwartek, 31 października 2013

Cukierek albo psikus !




Jak każdy frikujący trzydziestolatek, uzależniony od internetu, wchodzę dziś na facebooka - wow, Wszyscy Święci ! Moja tablica wygląda jak jakaś galeria sztuki... Szybka ocena sytuacji - Kurczę... o niektórych pierwszy raz w życiu słyszę - właściciele tych zdjęć pewnie także... Po chwili dopiero dotarł do mnie cel tej całej zabawy - z pomocą wujka google dowiedziałem się, że to taka kościelna akcja przeciwko Halloween - rzekomo pogańskiej i szatańskiej zabawie ! (wow wow mamy combo!) Jaaaaa... szok. Nosz kurde to podlega chyba pod jakąś obrazę uczuć religijnych, takie epatowanie świętymi na zdjęciach profilowych obok cycków z "j*bzdzidy" itp na tablicy... Zastanowiliście się, dodając te zdjęcia, gdzie one wylądują ? Absolutnym mistrzem jest dla mnie osoba, która z takim profilowym udostępnia jakieś skąpe majtki na niezłych tyłeczkach... żal się z monitora wylewa... Ale sumienie mają w porządku - right ? 
Ludzie czy Wy nie potraficie robić czegoś, jak tylko na pokaz ? Pan Ksiądz rzucił akcję "święty na profilowe" i już lecicie jak blaszka na podwójną whisky ? fuck... wiarę nosi się w sercu a nie na pokaz. 

Wystarczy już najazdu na święto Halloween w mediach - od "katolików" i innych - prawie tak mocno, jak na WOŚP... to pewnie taka próba sił przed finałem Owsiaka... Co złego jest w święcie, które w naszym kraju można nazwać komercyjną wersją staropolskich Dziadów ? Ach, tak ! przecież to pogańskie święto - to znajdź mi Polaczku nie-pogańskie święto - życzę sukcesów... Zaduszki - ot, legalizacja pogańskich obrzędów... Hipokryzja jednym słowem. Dziady z  kolei - cytując wikipedię - "Zwyczaj ludowy Słowian i Bałtów, wywodzący się z przedchrześcijańskich obrzędów słowiańskich. Jego zasadniczym celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności. Obchody święta zmarłych przypadały, od trzech do sześciu razy w roku – w zależności od danego regionu[1]. Najważniejsze obrzędy obchodzono wiosną i jesienią:
  • wiosna: wiosenne święto zmarłych obchodzone w okolicach 2 V (wedle faz księżyca)[2].
  • jesień: Dziady obchodzone w noc z 31 X na 1 XI, zwane też Nocą zaduszkową, będące niejakim przygotowaniem do jesiennego święta zmarłych, obchodzonego w okolicach 2 XI (wedle faz księżyca)[2]."

Czemu na grobach nie potrafimy być na przykład radośni ? Spójrzmy na taki Meksyk na przykład - tam mają inną tradycję niż u nas, sięgającą czasów prekolumbijskich. Jest festyn, jest zabawa. Nasi zmarli na pewno by nie chcieli, żebyśmy na pokaz się umartwiali. Współczesne życie jest za bardzo męczące, żeby jeszcze dodatkowo się umartwiać. Ale my - Polacy - tak lubimy... Ja wolałbym usiąść na grobie, polać zmarłemu kieliszek i ot, tak pogadać. Jak z człowiekiem... Spróbujcie tak zrobić jutro - lincz gwarantowany. W katolickim Meksyku - norma. Hipokryzja ? Nie, Tradycja. Więc nową tradycją dla młodzieży i nie tylko jest Halloween. Tego nie zatrzymacie. Obrazki świętych wydrukujcie sobie i schowajcie do portfela, niech Was strzegą w ciągu roku - nie raz, na pokaz. Wiara nie jest na pokaz. 
Nie lubię wtrącać się komuś w talerz z zupą, więc mam prośbę - nie wtrącajcie się i w moje życie. Będę sobie czcić Halloween, Dziady czy inne Zaduszki. Nadchodzące dni to czas zadumy i wizyty na grobach zmarłych... Każdy uczci ten czas na swój sposób - jedni w zadumie, drudzy na imprezach halloweenowych, trzeci umartwiając się w internecie jakie to wszystko szatańskie i pogańskie. Wybór należy do Ciebie - ja wybrałem. 


wtorek, 29 października 2013

Michalina podszyta wiatrem...


Z Michaliną znamy się od dawna... w zasadzie można by rzec jak łyse konie. Łączy nas pasja do fotografii i podobne podejście do otaczającego nas świata... Od dawna planowaliśmy stworzyć coś razem - ja, jako fotograf - Michalina jako Modelka... Wielokrotnie przekładane sesje, dziesiątki pomysłów - wszystko na marne. Górę wziął spontan - pięknego, październikowego popołudnia Michalina zawitała do mnie i padł pomysł - fotografujemy ! Szybka aranżacja mojego małe studia i efekty możecie podziwiać na zdjęciach... Tajemnicza jak plany Rostowskiego Michalina - blisko, w zasadzie na dotyk a jednak niedostępna... schowana w cieniach... lekko uskrzydlona... podszyta wiatrem... rozświetlona tylko blaskiem świeczek... oblicze mi znane - Wy możecie się tylko domyślać. Taka już jest, i nikt tego nie zmieni... Tylko moja na zdjęciach... 








czwartek, 24 października 2013

Bezkarnie Tanecznie z Anią Fabiszewską

fot. archiwum prywatne

Niedługo kolejny, płocki maraton Zumby – goszczę dziś u jednej z pomysłodawczyń tego przedsięwzięcia, Anny Fabiszewskiej.

Anno, tak na wstępie, czym w ogóle jest Zumba ?

Zumba to przede wszystkim dobra zabawa, możliwość wyładowania skumulowanej energii. W założeniu pomysłodawcy całego przedsięwzięcia (Beto Perez) jest to program fitness oparty na różnego rodzaju stylach tanecznych – głównie latynoamerykańskich, tańcu nowoczesnym, hip-hopie. Zumba zawiera także elementy tańca irlandzkiego i ludowego  także nie tylko te najpopularniejsze ale także i niszowe style. To wszystko łączy się w stosunkową prostą choreografie, przynajmniej na początku . W miarę jak uczestnicy nabierają doświadczenia układy (ćwiczenia) są coraz cięższe. Jest to pomyślane w taki sposób żeby sprawiało frajdę początkującym którzy dopiero pierwszy raz przyszli na salę treningową jak i doświadczonym sportowcom zajmującym się szeroko pojętym fitnessem.

fot. archiwum prywatne

Taniec jako sposób na bycie fit – ciekawy pomysł. Na brak nudy nie można w takich ćwiczeniach narzekać… prawda ?

Tak jak już wcześniej powiedziałam. Zajęcia przygotowywane są specjalnie pod daną grupę osób. Dla zaawansowanych przewidziane są zupełnie inne zestawy niż dla początkujących, a najcięższe układy i ćwiczenia sprawiają problemy nawet niektórym instruktorom. Zumba to nieograniczone możliwości rozwoju sportowego (dbanie o sylwetkę), ale przede wszystkim program fitness, który jak już raz zagości w życiu to naprawdę nie łatwo go się pozbyć – proszę mi wierzyć :)
  
Ile lat już tańczysz ? Jak to się w ogóle zaczęło ?

Moja przygoda z tańcem to początek lat dziewięćdziesiątych. Będąc małą dziewczynką rodzice zaprowadzili mnie do znanego chyba wszystkim płocczanom, którzy  chociażby trochę zainteresowani są życiem Płocka, Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka”. Tam się wszystko zaczęło – miłość do tańca i do szeroko pojętej kultury.
Po pewnym czasie będąc jeszcze dzieckiem zorientowałam się, że taniec w HZPiT to nie tylko fajne znajomości i miło spędzony czas. Taniec stał się całym moim życiem, więc równorzędnie zaczęłam rozwijać umiejętności baletowe, poszłam na zajęcia z tańca towarzyskiego, aż wreszcie zaczęły się wyjazdy na turnieje.
Przygoda z tańcem nie skończyła się jednak, jak to często bywa, na początku dorosłej drogi życia. Bardzo płynnie z kursantki, ucznia przeszłam na drugą stronę. Po zrobieniu odpowiednich uprawnień odkryłam w sobie także zamiłowania pedagogicznie i zaczęłam nauczać. Kompletując kolejne uprawnienia, zajęłam się tańcem nowoczesnym i hip-hopem. Przez lata doskonaliłam własne umiejętności, zarówno jako tancerz ale także od pewnej chwili jako instruktor, aż wreszcie trafiłam zupełnie przypadkiem na nowe zjawisko w kręgach tanecznych. W moim życiu pojawiła się Zumba.
Zumba pozwala mi dzisiaj zachować najwyższą formę, tak potrzebną w moim zawodzie. Od pewnego czasu stała się także stylem życia i wielką pasją. Codziennie prowadzę przynajmniej 2 – 3 zajęcia z Zumby i widzę, że Beto Perez powoli staje się wzorem do naśladowania nie tylko dla mnie ale także i dla coraz większej ilości mieszkańców naszego miasta – przynajmniej w sferze fitness :)

fot. archiwum prywatne

Miłość do tańca jest piękna pasją… kiedy odkryłaś, że może to być Twój sposób na życie ?

Były 2 momenty – pierwszy jak zapisałam się na kolejne zajęcia tańcząc już w HZPiT – skoro Dzieci Płocka mi nie wystarczyły to znak że coś już było na rzeczy :) Drugi to jak dostałam propozycję pracy W Płockim Ośrodku Kultury i Sztuki – doceniono wtedy moje umiejętności i zaczęłam zajmować się tańcem zawodowo. Zresztą pracuję tam do dzisiaj z niemałą satysfakcją!


Można w naszym mieście godnie żyć, zajmując się tańcem ? Tak szczerze…

Można. A zupełnie serio to cieszę się że coraz więcej ludzi zajmuje się szeroko pojęta aktywnością fizyczną – niestety, kiedyś tak nie było. Na pewno pomogły w tym programy telewizyjne serwowane nam ze wszystkich stron i okazuje się dzisiaj że wszyscy tańczą, jeżdżą na rowerze lub biegają. To bardzo budujące ponieważ sport, oczywiście w rozsądnej ilości, to zdrowie.

fot. archiwum prywatne

Uczysz ludzi czerpać przyjemność z tańca, sama też pewnie dalej się szkolisz, masz swoje wzory do naśladowania ?

W tym momencie Jest to wspominany wcześniej Beto Perez i jego najbliżsi instruktorzy: Tanya Beardsley czy Gina Grant.  Ta ostatnia ma 4 dzieci, a nadal wygląda świetnie, jest dodatkowo fantastyczną i przemiłą osobą, ale w świecie Zumby to normalne. 


Kogo z zawodowych tancerzy/tancerek najchętniej zaprosiłabyś na swoje zajęcia ?

W tym miejscu może powiem kogo ostatnio gościłam. 12.10 odbyły się warsztaty Organizowane prze zemnie w POKiS-e i w siedzibie HZPiT zaprosiłam na nie Pawła Tolaka znanego z You Can Dance , a pracującego w Egurrola Dance Studio oraz Olgę Nitkowską-Brejnak znaną nam z wielu programów tv zajmujących się tańcem. Krótko mówiąc, w środowisku tanecznym nie są to anonimowe osoby. Bardzo ciekawe warsztaty na wysokim poziomie technicznym i artystycznym – jeszcze raz dziękuję kochani że odwiedziliście Płock! Nieoficjalnie nadmienię że tak im się spodobało że możliwe że niedługo tu wrócą.
Jakiś czas temu w Szkole tańca Art-Dance, gdzie także jestem instruktorem, gościliśmy, Stefana Terrazzino wraz ze swoją wspaniałą partnerką Paulą Biernat. Impreza miała miejsce w Sierpeckim Centrum Kultury i Sztuki. Ciężko mi wyróżnić w tym momencie jakąś konkretną osobę, nawiązując do pytania, ale regularnie w miarę możliwości finansowych zapraszamy gości żeby urozmaicić codzienne zajęcia. 

fot. archiwum prywatne
Poznaliśmy się przy okazji pokazów salsy/zumby… często bierzesz udział w takich eventach ? fotografując Ciebie widziałem, że sprawia Ci to niesamowitą radość – wychodzenie z tańcem do ludzi…

Pokazy eventowe to ciekawe urozmaicenie codziennej pracy w kilku miejscach w Płocku, jak i poza naszym miastem. Na pokazach mam możliwość ze swoimi grupami pokazać to, czego się nauczyliśmy i „sprzedać” tą idee na zewnątrz. Dziękuję za możliwość zaprezentowania szczególnie najmłodszych grup, które prowadzę w POKiS-ie. Jest to dla dzieciaczków bardzo ważne, a moment występu często oczekiwany jest tygodniami. Jeżeli chodzi o mój taniec – pani instruktor musi przecież dawać dobry przykład. :)

Salsa, Zumba… w czym się najlepiej czujesz ? W czym odniosłaś największe sukcesy ?

Nie faworyzuje żadnego ze stylów i traktuje je zupełnie na równi. Największym sukcesem dzisiaj dla mnie są podziękowania po zajęciach od moich kursantów. Bardzo mi miło jak regularnie widzę te same twarze powracające na kolejne zajęcia. Jest to największa nagroda dla instruktora, tancerza. Na zajęciach rodzą się znajomości a często przyjaźnie – wiesz, to są dziesiątki godzin spędzone na Sali treningowej… ludzie się poznają.

fot. archiwum prywatne

Właśnie odnośnie znajomości - niedawno obchodziłaś drugą rocznicę ślubu. Twój Mąż wspiera Cię i kibicuje Twojej pasji ?

Posiadamy zupełnie inne zainteresowania i mimo iż poznaliśmy się w HZPiT (Mąż też kiedyś tańczył), dziś nie robi tego zawodowo. On kibicuje przede wszystkim mnie a jako tancerz od najmłodszych lat "nie zapomniał jak jeździ się na rowerze”. Na weselnych parkietach zgrana z nas para :)

Wróćmy do Drugiego Maratonu Zumby – ja, jako facet, mogę tam się pojawić i tańczyć razem z Wami ? dużo jest mężczyzn na Twoich zajęciach, czy to niestety nadal mniejszość w okolicach błędu statystycznego ?

Główny problem jeżeli chodzi o Zumbę i podejście panów do tematu to pierwsze wrażenie. Zumba na 1 rzut oka to taniec i może rzeczywiście tak jest, ale biorąc pod uwagę opinie znawców tematu, jest to przede wszystkim zaawansowany program fitness w przystępnej, dla amatorów, formie. Dużo zależy od osoby prowadzącej zajęcia. Staramy się zachęcać Panów na wszelkie możliwe sposoby. Posiadam w grupach Panów którzy zajmują się się Zumbą od jakiegoś czasu i wszyscy zgodnie twierdzą że Zumba nie tylko pomaga podkreślić mięśnie, ale przede wszystkim przepalić tłuszcz :) Proszę spojrzeć na moich kolegów(instruktorów) po fachu – grubasków tam nie znajdziemy :)

fot. archiwum prywatne

Tak, to prawda… Nie widziałem wśród nich żadnego grubasa ;) Trzy godziny tanecznego szaleństwa… to musi być bardziej wyczerpujące niż zwykłe zajęcia na siłowni…  z uśmiechem na ustach i w świetnej atmosferze… za niewielkie pieniądze… Żal się nie pojawić ! Jak jeszcze zaprosisz moich Czytelników na ten event ?

Mam nadzieję że 2 Płocki Maraton Zumby to tylko początek. Oczywiście pojawią się na nim już „zawodnicy”, z którymi regularnie się widzę na co dzień na zajęciach, ale przede wszystkim jako organizatorzy liczymy na nowe osoby. Organizując Maraton chcemy wyjść do szerszej grupy osób ze stosunkowo nowym zjawiskiem na polskim rynku sportowym. Tak jak powiedziałeś – wejściówki są w przystępnych cenach, żeby nikogo nie zniechęcić, a o to że będziemy się bawić bardzo dobrze, to akurat się nie boję :) 

Gdzie można Cię spotkać najczęściej? Tak pytam, jakby ktoś z Czytelników chciał się zapisać na zajęcia…

Zapraszam zarówno w Płocku jak i w okolicach naszego miasta
Jest kilka miejsc gdzie można uczęszczać na moje zajęcia
Pure Jatomi Galeria Mazovia
Pure Jatomi Galeria Mosty
Stadion Miejski na ul. Sportowej
Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki
 i poza Płockiem,
Art-Dance Sierpeckie Centrum Kultury
Szkoła podstawowa w Goleszynie
Szkoła podstawowa w Zawidzu Kościelnym
Fitness Klub Akcent Łowicz

Wszystkich chętnych zapraszam na moje zajęcia z Zumby i nie tylko :)





środa, 23 października 2013

Płockie, kinowe zaręczyny

Siedzisz sobie w kinie, czekasz na film a tu zaręczyny w kinie - ktoś powie, oklepany motyw - to już było.
Ale jak tu się nie wzruszyć ?Każdy pomysł jest na wagę złota, byle osiągnąć cel - uzyskać rękę swoje Wybranki. Wzruszyłem się. Nie przypominam sobie, żeby w Płocku coś takiego miało miejsce - a zawsze to ciekawsza inwencja przyszłego Męża, niż klękanie przed Rodzicami ;) Oczywiście, nie popadajmy w paranoję - każde, szczere, prawdziwe, wynikające z tej beztroskiej, nieskrępowanej miłości zaręczyny są te naj naj ! I nic tego nie zmieni! Czekamy na film Płocczan z zaręczyn, a teraz gratujemy Pani Iwonko nowego Narzeczonego ! Jeśli tylko starczy Mu pomysłów na resztę życia, myślę, że będzie po prostu Kochająco i Bezkarnie !



A jak to wyglądało w innych miastach :






poniedziałek, 21 października 2013

Sesja niespodzianka, czyli co może spotkać w życiu fotografa

Mówiąc wprost - sesja, której miało nie być. Pakując aparat na płocki Photowalk 2013 nawet nie wiedziałem, że będę robił portrety, a tym bardziej Karolinie... Nie nastawiałem się w ogóle na fotografowanie twarzy, raczej bardziej reportersko. Dobrze, że spakowałem swoje portretowe 85mm... Ech życie lubi niespodzianki ;)
Dwugodzinny spacer fotograficzny z gorączką i niesamowitym bólem głowy przyniósł efekt jak na załączonych zdjęciach - krótka seria portretów przy świetle zastanym, w większości przed samym zachodem słońca - kocham to światło za ciepło i subtelne kolory... Do tego najniższa możliwa przysłona i efekt taki, jaki lubię... Czemu nie ma więcej ? Ciężko było dopchać się przy kilkudziesięciu fotografujących osobach ;) Poza tym z takim stanem zdrowia chyba nic więcej bym z siebie nie wykrzesał...
P.S. Wielki szacunek dla Marka za zaproszenie na Photowalk Karoliny i Andżeliki, Jej kuzynki... o której niebawem także na blogu... 








Bonus : Co można zobaczyć w oku ? Backstage ! ;) 




Z wizytą u Księżniczki Blanki


W sobotni poranek miałem wielką przyjemność gościć w Królestwie Jej Wysokość Blanki . W przeciągu tych dwóch godzinek staraliśmy się wyczarować miłe, uśmiechnięte (i nie tylko) kadry dla całej Rodzinki - myślę, że nam się udało :) Zapraszam do Beztroskiej Krainy Blanki :) 










sobota, 19 października 2013

Czarny Kot lubi nostalgię...


Dziś sięgam do mojej przepastnej szuflady... Jesiennie, nostalgicznie z Mają Ritą Olsener - płocką blogerką odwiedziamy Czarnego Kota - białego kruka na mapie płockich kawiarenek... Zawsze klimatycznie, poetycko... Pachnie dekadencją i dawną cyganerią... Jeden z moich ulubionych lokali w Płocku. 
To było nasze pierwsze spotkanie, takie "dotarcie" fotograficzne. Nie wiedzieliśmy, czego od siebie oczekiwać - musieliśmy się po prostu poznać, nawiązać porozumienie fotomodelka - fotograf. Myślę, że się udało... kolejne sesje będą coraz lepsze... Zapraszam do krótkiej opowieści o tym, jak fajne są zakolanówki i dlaczego kobiety powinny pić kawę... i nosić zakolanówki ! ;)












czwartek, 17 października 2013

Muzyczna Retrospekcja

Kolejny dzień, kolejna okrągła rocznica. Czas leci... Trzeba stanąć, złapać oddech ... i patrzeć ... Tak - o Tobie mówię... Przyrzekłem sobie rok temu, że podsumuję wszystko po tych 12tu miesiącach. 
Czas na zatem na podsumowanie pierwszego roku mojego życia. Nomen omen, muzyczne... Każdy utwór to jakieś wydarzenie, jakaś osoba która się pojawiła bądź odeszła... Zapamiętuję ludzi utworami, w pamięci dedykuję Im te utwory i tak zostają na długo... Dedykacji nie da się zatrzeć. Ty także masz u mnie swój własny utworek... 

Październik - Poznajmy się... 


Listopad - Z dedykacją dwóm osobom, których juz nie ma... 


Grudzień - (Nie)Rodzinne święta... 


Styczeń  - Pani P. 


Luty - D.


Marzec - Po prostu święta...


Kwiecień - F.

 

Maj - Marzenie...




Czerwiec - R...


Lipiec - Mrówka...



Sierpień - Niedostępne...



Wrzesień - A może tak ... ?



Kolejny październik w trakcie... 

poniedziałek, 14 października 2013

Schody do nieba... Bezkarnie Gościnnie IV

fot. Holden
Dziś spotykamy się z Andrzejem Berszem - absolwentem ASP w Warszawie, znanym i cenionym w branży fotografem i modelem. 

Zaintrygował mnie pseudonim z portfolio na MaxModels – „schody do nieba”… Skąd to się wzięło ? Ma to związek z Led Zeppelin ?
Tak…  jest to tytuł piosenki Led Zeppelin, którą lubię, no i poza tym brzmi to bardzo poetycko. Ponieważ zamiast oryginalnego tytułu  "Stairway To Heaven"  użyłem polskiego tłumaczenia, nieraz  pojawiają się  rożne jego interpretacje.
Dosyć często te schody kojarzą się z przyjemnością, przecież Niebo to podobno stan przyjemny. Ja więc przez przekorę mówię, że droga do  nieba to pełne trudu codzienne uczciwe życie i dobre uczynki…

Droga do nieba nie jest usłana różami… czym zatem Andrzej Bersz kieruje się w swoim życiu ? Jakieś uniwersalne hasło… motto życiowe ?
Nie potrafię sobie przypomnieć takiego hasła, a więc pewnie go nie mam.
Oczywiście kieruje się jakimiś wartościami, bardziej jednak intuicyjnie, niż programowo. 
Ale to pytanie pobudziło mnie do zastanawiania się… jeśli coś wymyśle to Wam powiem, może na zakończenie  wywiadu. 

Trzymam Cię za słowo. Ukończyłeś ASP, praktycznie całe życie spędzone w otoczeniu sztuki  - skąd się wzięła Twoja pasja do modelingu ? jak to się zaczęło ? Dopiero teraz, czy może jeszcze w Akademii, na zajęciach np. z  rzeźby ?  Pozowałeś dla znajomych z roku ?
Od dzieciństwa chciałem być aktorem, jednak po maturze, na etapie decyzji na jakie pójdę studia, wybrałem ASP, a nie szkołę aktorska… byłem wtedy dosyć nieśmiały.
Dzisiaj bardzo się cieszę, iż nie zostałem zawodowym aktorem. Aktor nie ma własnych "środków produkcji", zależny jest od instytucji teatru, lub produkcji filmowej, bez nich nie może się w pełni twórczo realizować…
Przy moim indywidualizmie i potrzebie bycia szefem samego siebie, byłbym tym pewnie strasznie sfrustrowany. Jednak aktorstwo zawsze było moim marzeniem, no i zupełnie przypadkowo to marzenie się spełniło.
4 lata temu zakładałem konto fotografa na portalu MaxModels, bo ktoś mi podpowiedział, że tam znajdę modelki do aktu. Z rozpędu założyłem też konto modela, akurat miałem kilka dobrych autoportretów.
I od samego początku miałem "powodzenie" u dobrych fotografów, a o satysfakcji i sukcesie modela decydują przecież dobrzy fotografowie. 
Wkrótce tak polubiłem tę swoją rolę modela, że stała się moją pasją a nawet uzależnieniem… zdecydowanie  częściej pozuję niż fotografuję.
Coraz częściej też gram jako aktor w krótkich, artystycznych formach filmowych.
Dziś mogę powiedzieć... .jako model. mam w ciągu roku około pięćdziesięciu premier, bo każda sesja to mini "spektakl". Ważne jest to, że nie musząc na tym zarabiać, a posiadając pozycję jaką zdobyłem, sam wybierać sesje, fotografów i partnerów (modelki), z którymi chce występować. A na Akademii, tak, zdarzyło mi się, że pozowałem dla znajomych z pracowni, to zresztą było wśród nas dosyć naturalne.


fot. Rafał Stolarczyk
Tak myślałem mówiąc szczerze… w końcu ASP to naprawdę twórczy kierunek… Jak Twoja najbliższa rodzina widzi Twoją pasję ? Akceptuje, wspiera czy raczej jest sceptyczna ? Jak wiadomo, nie wszystkim się podoba to, co lubimy robić – niestety.
Generalnie moja najbliższa rodzina akceptuje to formalnie … jestem przecież zawodowym artysta, więc wszelkie formy twórczego działania są moim naturalnym stanem…. a i oni sami są związani zawodowo ze sztuką.

Jednak muszę też powiedzieć, że są wobec tego sceptyczni, nie wspierają mnie, i nie tylko wobec mnie w roli modela ale i fotografa. Takim jednoznacznym dowodem na to, iż mają duży dystans do moich związków z fotografia, jest fakt, iż nigdy mnie nie proszą o pokazanie im zdjęć, które powstały na sesji. I to bez względu na to jaki charakter miała sesja, nawet jeśli był to w pełni ubrany, pełen godności solowy portret.

Miewam podobnie będąc fotografem… Pozowanie w Twoim wieku może być dla odbiorców kontrowersyjne… spotkałeś się z negatywnym nastawieniem wśród ludzi ?
Właściwie nigdy nie spotykam się z negatywnym odbiorem mnie jako modela z powodu mojego wieku. Możliwe, że nieraz budzę zaskoczenie i zdziwienie, ale nie niechęć albo agresje. Myślę, że piękne, młode osoby dużo częściej się z tym stykają ;-). Sadzę, że przekaz, który w moim pozowaniu odnajdują odbiorcy, przemawia do nich na poziomie emocjonalnym i ludzkim - wtedy ani wygląd ani wiek nie mają znaczenia. 

Mógłbym nawet powiedzieć… w modelingu warto być starym facetem… haha …Stale mnie zresztą zadziwia, że bardzo młode kobiety, już od 15-16 lat, a one przecież mogłyby  najbardziej czuć niechęć do starego dziada, otaczają mnie wręcz "uwielbieniem". 


fot. Holden
Powiedz mi zatem… czy pozowanie uzależnia ? Mnie uzależniła fotografia…
Uzależnia … sam to mogę powiedzieć o sobie, ale nieraz mówią to też znane mi modelki. Jednak jako człowiek, który całe życie pracował twórczo, powiem że sztuka w ogóle uzależnia.

Sesja zdjęciowa to także dodatki, stylizacje – widzę Twoje zdjęcia np. w kapeluszu, masz swoje ulubione przedmioty, które zabierasz ze sobą na sesje ?
Niezupełnie… to nie ja mam ulubione dodatki i rekwizyty do sesji, to raczej fotografowie lubią lub potrzebują ich używać.

Możliwe, że w moim wypadku, starszego mężczyzny, te dodatki zastępują działania wizażystki i fryzjerki, jakoś mnie charakteryzują i ustawiają w roli.

Faktem jest jednak, ze z reguły, ubrania i dodatki z którymi występuję, są moją własnością, ja je przynoszę na sesje. Nim jeszcze zacząłem pozować już kolekcjonowałem nakrycia głowy, jak zresztą mnóstwo innych detali, krawaty, muszki. laski, mundury, dziwne przedmioty. I muszę dodać, ze już w trakcie sesji zależy mi na starannym dobraniu wszystkich elementów stylizacji, to pozwala mi zidentyfikować się z postacią i rolą, bo ja staram się identyfikować a nie kogoś udawać. Równie ważne są odpowiednie buty, których często nie widać na zdjęciu, jak i odpowiednie elementy nagości…. nagość to też stylizacja.

fot. Radosław Pujan
Modeling u Ciebie to nie tylko zdjęcia, ale także film – czym się różni pozowanie do zdjęć od pozowania do teledysku na przykład ? lub pracy na planie filmu…
Jest ogromna różnica w samym sposobie  pracy, choć w obu wypadkach chodzi o to samo - o docierający do widzów przekaz.
W filmie decydujący jest montaż - każda scena składa się z szeregu ujęć, a cały film z szeregu scen, wzbogaconych o dialog, dźwięk i ruch. Na przykład opowieść o bliskości między parą bohaterów, konstruuje się z kolejnych ujęć na ich twarze, fragmenty ciała lub ubrania, scenografię i przedmioty ich otaczające, ale też ujęcia na widok nieba za oknem, lub idący ulicą tłum ludzi. Aktorzy grający w takiej scenie często nie muszą być nawet równocześnie obecni na planie… nieraz w ogóle nie muszą być widoczni, bo mogą wystarczać ich glosy.
Fotografia zaś, w przeciwieństwie do filmu, nie posługuje się tymi wszystkimi elementami - prawdziwym sukcesem fotografii jest zmieścić się w jednym ujęciu
Wszystko powinno rozegrać się w jednym nieruchomym obrazie… złapana w ułamku sekundy. Mowa ciała modela, musi wystarczyć do opowiedzenie całej historii, historii nieraz bardziej poruszającej niż 1,5 godzinny film.
Jednak, żeby nie było nieporozumień, sama różnica w realizacji obu tych gatunków twórczych, nie przesadza o ich wartości.
Są dobre i złe, filmy i fotografie.
Dla mnie osobiście praca na planie filmowym jest trudniejsza.

fot. Jacek Szycht
Praca na planie na pewno do łatwych nie należy… szczególnie nago. Pozowanie do aktów to dla niektórych ekshibicjonizm – jak to widzisz ?
Akt jest odwiecznym i naturalnym  tematem w sztuce, nagość może bardzo wiele powiedzieć o człowieku i jego stanie, także wewnętrznym. Nie zastanawiamy się nad ekshibicjonizmem modeli pozujących do nagich posągów antycznych lub innych dzieł oglądanych w muzeach.
Jednak zrozumiale jest, że w naszej dzisiejszej obyczajowości i kulturze pełna nagość współczesnego człowieka może budzić o to pytanie.I chodzi tu konkretnie o obnażenie łona i piersi, bo np. kobieta na plaży, w miniaturowym bikini na nagim ciele, jest taktowna jak ubrana. Osoba, która się decyduje na wystąpienie publicznie bez tej zasłony, w społecznym odbiorze przekracza granice.

Rożny może być powód tej decyzji, i sadze, iż  wśród modelek i modeli bywa nim także ekshibicjonizm, choć dla większości ludzi sztuki celem jest co innego.
Ja osobiście jestem człowiekiem sztuki, i nim pozwalam nago, najpierw malowałem, rzeźbiłem i fotografowałem innych nago. Generalnie to temat rzeka.

No właśnie. Nagość kojarzy się ludziom także z naturyzmem, bywasz może na urlopie na plażach naturystów ?
Tak, spędziłem wraz z duża grupa przyjaciół, na plaży naturystów około 15 letnich miesięcy … wszyscy byliśmy tam nadzy... młodzi i starsi… rodzice, dzieci, dziadkowie i ciocie... psy, mewy i ryby :-)
Być może to właśnie uczyniło mnie tak swobodnym w pozowaniu nago

Zmieniając odrobinę temat, powiedz mi, chciałbyś pozować np. dla Playboya ? Gdybyś dostał propozycję sesji z piękną dziewczyną, zgodziłbyś się zaistnieć na okładce ?
Z piękną dziewczyną zawsze chętnie pozuje... ale nie, do Playboya bym nie chciał pozować, nie jest to mój rodzaj modelingu ani też nie ten typ popularności, który bym chciał osiągnąć.

Choć byłem  kiedyś nago na okładce miesięcznika "Charaktery", byłem wtedy jednak bez dziewczyny. J


fot. Anna Andrzejewska

Szkoda… na pewno kupiłbym ten numer ;) Wpisując w wyszukiwarce google „Andrzej Bersz” można znaleźć dziesiątki, jak nie setki Twoich zdjęć – którą z sesji uważasz za najciekawszą ? Może przytoczysz jakąś najciekawszą przygodę związaną z pozowaniem ?
Nie mógłbym przytoczyć jednej najciekawszej, bo miałem takich najciekawszych kilkanaście J.

Opowiem o jednej z nich, dla mnie bardzo prestiżowej, to jakby Oskar dla modela 
J :
Mój bliski znajomy Milosz Wozaczyński. brał udział w konkursie fotograficznym Hasellblada.  Wygrał w kategorii "Wedding/Social"… a nagrodą była sesja do albumu Hasellblad Masters Book  2012.
Ponieważ specjalnością Miłosza są zakręcone zdjęcie ślubne zaprosił mnie do zagrania  roli Pan Młodego (mam 65 lat). Realizacja  trwała 3 dni, a na planie  towarzyszyło mi, w  6 odrębnych sesjach, w sumie 13 Panien Młodych.
 Każda z 6 sesji miał inny charakter, a to dzięki różnorodności Panien… były one  ubrane i nagie, małe i duże, cienkie i grube, młodsze i starsze, choć oczywiście najstarsza i tak była 2 razy młodsza od mnie J
Także stroje i stylizacje dawały odmienne nastroje… elegancko-salonowe, teatralno-baletowe, perwesyjno-diabelskie, sado-masochistyczne, kryminalno- komiczne itp.
Moim ulubionym powiedzeniem było wtedy : "13 Panien Młodych - 13 Nocy Poślubnych" J
A to druga historia:
Brałem udział w sesji, w której grałem rolę fotografa.
Fotografa leniwie rozpartego na kanapie, któremu nie chciało się ruszyć się z miejsca, mimo, ze pozowała mi piękna, naga modelka. Moim naturalnym rekwizytem był aparat fotograficzny, z tym , ze nie był to martwy rekwizyt, a mój działający Canon. I ja go naprawdę używałem, robiąc zdjęcia, gdy pozując udawałem, że robię zdjęcia 
J
Zdjęcia, które zrobiłem były wiec rewersem sytuacji na planie.
Cała scena widziana jakby od kulis, modelka od drugiej strony, a w dalszym planie studio i fotograf, ten prawdziwy 
J

fot. Miłosz Wozaczyński
Powiedz mi zatem, jaka jest Twoja wymarzona sesja ? Masz jakieś miejsce, fotografa i osobę, z którą chciałbyś to marzenie zrealizować ?
Chciałbym mieć sesje u czeskiego fotografa Jana Saudka, a także sesje z aktorką Panią Beata Tyszkiewicz… może właśnie u Saudka.
Saudek i Beata – to by było coś… Może warto o tym pomyśleć ? Miłosz Wozaczyński, Alicja Reczek, Michał Buddabar,  Andrzej Fetish Frankowski – widzę wielu naprawdę znanych fotografów w Twoim portfolio – kogo z nich najbardziej cenisz i za co ?
Wymieniłeś  kilku moich najulubieńszych fotografów, jest zresztą jeszcze kilku innych… nie mogę powiedzieć, którego najbardziej cenię, nie chcę robić rankingu… cenię ich po równi.
Powiem więc za co ich cenię:
- Miłosza za groteskowy ale i lekko perwersyjny nastój XIX wiecznych pocztówek, za kuriozalne zestawienia postaci… i opowieści kojarzące mi się z szaleństwem "Alicji w Krainie Czarów".
- Buddabara za zwykłość ! Za naturalne i ciepłe podejście do modeli, spontaniczne wybieranie sytuacji i momentu w którym robi ujęcie;
- Alicje za jej emocjonalną, kobiecą symbolikę z pogranicza mitów i baśni, ale i dotykającą egzystencjalnych refleksji;
- Fetisha za antyczny wprost kult piękna kobiet, za jego "osobisty kolor", ożywiający te prawie boskie istoty.

 Masz wielkie szczęście do tych fotografów… A oglądając zdjęcia choćby z Czarownych Warsztatów widzę Ciebie z dwiema modelkami – lubisz pozować z grupą modelek, mam rację ? 
Zdarza mi się czasem pozować z dwiema  modelkami, zwłaszcza właśnie u White Alice, która lubi "sceny zbiorowe"…
Pozowałem też kiedyś z trzema, a nawet pięcioma modelkami na jednym ujęciu.
Ale najczęściej pozuję z jedną modelką i przyznam, że bardzo mi to pasuje, ponieważ moje aktorskie zapędy najlepiej się spełniają  właśnie w takich duetach.

fot. Alicja Reczek WHITE ALICE
Modelki to piękne i tajemnicze kobiety… z którymi z nich najbardziej lubisz współpracować na planie ?
Piękne i Tajemnicze Kobiety… są na zdjęciach, to Postacie, które na nich się kreuje…. ja także bywam na zdjęciach tajemniczy a nawet  "piękny" J
A modelki to po prostu zwykłe dziewczyny, maja tyle samo zalet i wad co każda kobieta. Gdy się  je spotyka poza planem, często trudno uwierzyć, że to te Tajemnicze Obiekty Naszych Pragnień.
I jeśli z któraś z modelek lubię szczególnie pracować na planie, to wynika to z naszej wzajemnej otwartości i zaufania a nie ich magicznych cech osobowości.
Mam kilka takich ulubionych, wprost ukochanych, koleżanek modelek, zawsze miedzy nami iskrzy na poziomie twórczym, rozumiemy się bez słów i daje to efekt nasycenia zdjęć, możliwą do uwierzenia, prawdą emocjonalną.   

A co powiesz o współpracy kobieta fotograf – mężczyzna model – jest w tym chemia ?
Bardzo często pracuję z kobietami fotografami, ale z faktu, ze są kobietami nie wynika szczególna chemia.
Chemia jest we współpracy z fotografami obu płci, z którymi się dobrze rozumiem,
z którymi się twórczo uzupełniamy, z którymi czuje się na sesji jakbym lekko i swobodnie tańczył.

Dobrze. Rozmawiamy o kobietach… jaki typ kobiet najbardziej Ci się podoba ? Co musi mieć w sobie kobieta, by móc zwrócić na siebie Twoją uwagę ?

Kobieta Naturalna, Otwarta, Inteligentna...  ostatecznie może być też Piękna!… ale na pewno  powinna  być Młoda.  Jednak to tylko słowa… w rzeczywistości musi właśnie być ta chemia.

fot. Sławek Patoka
Wiele się słyszy o drakońskich dietach …    Model, niezależnie od wieku, musi dbać o siebie i swoją kondycję … Jak Ty dbasz o siebie na co dzień ? Zdrowe odżywianie ? Ćwiczenia… jakiś fitness? Próbowałeś jogi ?

Cieszę się, że zadałeś to pytanie, bo mogę, a lubię to robić, opisać moją "dietę", którą stosuję od wczesnej młodości:
- jem co lubię,
- pije bo lubię,
- palę i już!
- poruszam się tylko samochodem,
- nie uprawiam sportu, ćwiczeń fizycznych ani praktyk wschodnich…
- i mam siedzący tryb pracy.
….aha… i pracuje bo lubię.

 Mój blog to także kultura jedzenia…    Gdybym przeprowadzał  ten wywiad na żywo, co chciałbyś żebym Ci podał do jedzenia i picia ? uwielbiam gotować, więc z chęcią bym Cię czymś ugościł… Często po gustach kulinarnych można poznać człowieka…

Mam wiele ulubionych dań z rożnych kuchni świata, przyzwyczaiła mnie do tego żona, która bardzo dobrze i różnorodnie gotuje. Na spotkanie z Tobą  zażyczyłbym sobie skromny grecki posiłek - białe pieczywo, oliwa, oliwki marynowane, ser feta, kiełbasę paprykową, pomidory, i białe wino  Retsina.

 Lubię grecką kuchnię… Z chęcią przyrządzę przy kolejnym spotkaniu coś dobrego.. A powiedz mi - łącząc uwielbienie do pozowania, kult własnego ciała, można wysnuć wrażenie, że jesteś narcyzem…  bałem się troszkę zadać to pytanie – mógłbyś na nie odpowiedzieć ?

Pewnie trochę jestem, ale w potocznym znaczeniu tego słowa … lubię budzić zainteresowanie, a pozowanie właśnie mi to umożliwia.
Nie przeczę też, że akceptuję swoje ciało i mam generalnie poczucie własnej wartości… Ale jak wynika z mojej "diety", nie mam kultu własnego ciała, nie lekceważę go, ale się nim nie zajmuję…

fot. Marcin Szulc
Rozmawiamy cały czas o modelingu, a jak jest z fotografią ? Może zaprosiłbyś któregoś z fotografów w roli modela/modelki przed swój obiektyw ?

To nie byłby żaden problem, fotograf też człowiek, a ludzi najbardziej lubię fotografować. Zresztą znam wielu pozujących fotografów, choc oczywiście sa to z reguły  kobiety.

Obecnie bardziej się koncentruję na pozowaniu, nie ma we mnie wielkiej energii do fotografowania, które odkładam sobie na czas, gdy młodość przeminie  ;-)

Obecnie pozowanie , ale całe życie było tego wiele… Rzeźba, ceramika, rysunek… Wiele artystycznych pasji przewinęło się przez Twoje życie… Czym obecnie się zajmujesz, prócz modelingu i fotografii ? Pracujesz, czy już masz czas tylko na oddawanie się swoim pasjom ? A może pasja to zawód ? Dalej prowadzisz swoje warsztaty? Może ktoś z czytelników skusi się na pracę z Tobą, jak można Cię znaleźć ?
Mój zawód zawsze był moją pasją. Teraz jednak, mimo, ze stale jestem zajęty, staram się  jak najmniej pracować…  zarobkowo. Przede wszystkim zajmuję się prowadzeniem różnego typu warsztatów artystycznych. W najbliższym czasie chce zorganizować warsztat dla modelek i modeli  " Emocje przed obiektywem" . Ostatnio najłatwiejszym kontaktem ze mną jest facebook, mój profil to Andrzej Bersz - https://www.facebook.com/andrzej.bersz

Wiemy, gdzie Ciebie znaleźć.  Jakie masz zatem plany na najbliższą przyszłość ? Zdradzisz nam, gdzie Cię niedługo zobaczymy ?

Model jest w takiej sytuacji, ze to "jego" fotografowie mają plany na przyszłość, wystawiają, publikują, biorą udział w konkursach. Bywam wiec często przyjemnie zaskoczony sukcesami ich zdjęć z moim udziałem jako modela. To oni pracują na moją "oglądalność", zdjęcia ze mną krążą wiec po świecie, z reguły bez mojej tego świadomości.
Moje plany na najbliższą przyszłość to jeszcze trochę, dopóki jest mną zainteresowanie, pozować i grać. Moje pozowanie to krótki i intensywny etap w moim życiu, to od początku mój "łabędzi śpiew".
Na bieżąco reaguje na zaproszenia do sesji i filmów… dla mnie ważny jest w nich udział, ważniejszy nawet od zdjęć, które powstaną.
Od pewnego czasu jest też mowa o głównej roli w pełnometrażowym offowym filmie, ale to pieśń przyszłości… niektóre spotkania i projekty długo dojrzewają, inne są z dnia na dzień.

fot. Michał Buddabar
Niestety, nasza rozmowa powoli dobiega końca. Na koniec prosiłbym o parę rad dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze światem pozowania i fotografii – Może choć jedna, złota myśl dla nich ? I coś, co mnie nurtuje najbardziej – czy początkująca fotografka mogłaby Cię sfotografować ?
Na ten temat mógłbym bardzo długo mówić, więc by się w to nie wciągać, udzielę jednej rady i dam jedna złota myśl:
Rozwój modela zależy od poziomu fotografów, z którymi pracuje, wiec starajcie się pracować z dobrymi. 

I tu odpowiem na druga, nurtująca Cie cześć pytania… pozowałem kilku początkującym, 17 -18 letnim fotografkom.
Były początkujące ale obiecujące, wiec wiedziałem, że to ma sens. Niektóre z nich są w tej chwili na wyższych studiach fotograficznych, np., w łódzkiej filmówce.   
I złota myśl, moja własna J

"Zdjęcie nie pokazuje prawdziwych uczuć występującego w nich modela... możne tylko zapisać mowę jego ciała zarówno w gestach jak i w mimice. Dlatego trzeba mowę ciała uruchomić, by przekazała to co nam potrzebne do uzyskania emocjonalnego wyrazu
".

Na koniec opis kolejnej przygody związanej z sesją fotograficzną… trochę to długie ale to moja ulubiona opowieść.
Pozowałem do projektu, który teraz nazwę umownie  "dwie strony życia". Powstał dyptyk fotograficzny..
Jako bezdomny - ubrałem się w rzeczy przypadkowe, których nigdy bym nie chciał nosić na co dzień, bo czułbym się w nich byle jaki.
Włosy zmoczyłem wodą, wyglądały jak przetłuszczone, nieumyte.
W ręku typowa stara, wypchana "reklamówka" i puszka po piwie.
Wraz z fotografką pojechaliśmy moim samochodem  na skraj miasta, na drogę, leżąca tuż przy torach kolejowych.
A przy torach, jak przy torach, trochę wyrzucanych przez ludzi śmieci… usiadłem na rozwalonym telewizorze z bułką, puszka od piwa i książką "Wilk Stepowy" w ręku.
Było to "odpowiednie" miejsce dla bezdomnego.
Nagle pojawił się radiowóz policyjny.
"Picie alkoholu w miejscu publicznym?"… zagaił policjant.. . bo ta droga miała nazwę, była więc ulicą.
Bezdomny co prawda nie mógłby zapłacić mandatu, ale co bezdomny to bezdomny!
"My tu robimy sesję fotograficzną, a puszka jest pusta"  - policjant zobaczył panią z aparatem w reku i z wahaniem się oddalił… wsiadł do radiowozu.
Ale po chwili wrócił.
"Czy mógłby Pan mi poradzić jaki sobie kupić aparat lustrzankę?"... zapytał.

Pół godziny później jako elegancki starszy pan.
Jestem ubrany w białą koszule, zgrabna marynarkę, w stroju w którym czuję się swobodnie i z klasą
Jesteśmy w  patio drogiej kawiarni na Saskiej Kępie.
Czy tu wolno nam fotografować?... pyta mnie z niepokojem fotografka.
Zamawiam dwa kieliszki czerwonego wina, i dwie kawy.
Mam w reku książkę, tym razem jakiś kryminał.
Robimy zdjęcia.
Kelner przynosi nam kartę dań i zapala świece.
Palimy papierosy wiec przynosi też popielniczkę..
W kawiarni, fotografowanie się eleganckich gości, to rzecz naturalna.


fot. Miłosz Wozaczyński
fot. Michał Buddabar
fot. Hania i Jerzy Rekas
fot. Holden
fot. Hania i Jerzy Rekas
fot. Beata Bajno
fot. Arcadius Mauritz